No i jestesmy w Anglii! W kraju pilki noznej i przycietych trawnikow... :-) Karolina, Mariusz i Asia przyjeli nas po krolewsku, z polskim murzynkiem, karkowka z grilla, i polska rodzinna atmosfera! Jako ze podobno wszystkie angielskie miejscowosci wygladaja prawie tak samo, obejrzelismy jedna pobliska miejscowosc Hitchin jako reprezentanta i mozemy uznac ze wszystkie pozostale wygladaja tak samo. Wrzucamy kilka fotek na probe.
Lecimy jeszcze na bardzo krótki spacerek po Londynie i potem dalej w droge - 15,5 godziny lotu az do Quito.