Kolejny swietny dzien, tym razem w wilgotnym lesie tropikalnym w ladowej czesci parku, kolo miejscowosci Agua Blanca. Wynajelismy przewodnika, by nas oprowadzil po okolicznych gorach, bo samemu tam za bardzo nie da rady sie poruszac..Najpierw szlismy przez suchy las, taki sam jak na wyspie..Jaszczurki uciekaly nam spod stop, a nasz przewodnik Agostin opowiadal nam o ciekawych gatunkach drzew i roslin, pokazywal kopce nadrzewnych termitow, wiewiorki, sowy, papugi i inne ptaszki..W miare jak wchodzilismy wyzej, pojawialo sie coraz wiecej roznych roslin i drzew i stawalo sie coraz bardziej zielono. W koncu jak dotarlismy na grzbiet nasza sciezka zamienila sie w blotnista maz i uslyszelismy dziwne wycie... Agostin powiedzial ze to malpy - wyjce i ze sa daleko. Jednak w miare jak szlismy dalej wycie stawalo sie coraz glosniejsze, a Agostin coraz bardziej przyspieszal kroku... az w koncu skrecil ze sciezki i zaczal sie przedzierac przez chaszcze, a my oczywiscie za nim...Przedzieralismy sie z kilkanascie minut, po czym w reszcie dotarlismy do wysokich drzew na ktorych ujrzelismy stado malp! Samiec-przywodca wcale sie nas nie bal, wrecz przeciwnie zeskoczyl kilka galezi nizej, przerazliwie wrzeszczac, zeby nas odstraszyc...Cofnelismy sie wiec kilka krokow i zajelismy dobre stanowisko do robienia zdjec. Rodzinka malp w tym czasie przeskakiwala z drzewa na drzewo, a przywodca caly czas mial nas na oku i pilnowal, bysmy sie za bardzo nie zblizyli. Jak sie wkoncu nasycilismy naszymi malpami i wracalismy na nasza sciezke, Agostin powiedzial, ze mielsi naprawde sporo szczescie, bo takie spotkania nie naleza do czestych. W dalszej czesci naszej wycieczki zobaczylismy palmy, z ktorych nasion robi sie bizuterie (tagua), bambusy, z ktorych sie robi wiekszosc hosteli dla turystow :-), potem wyszlismy na punkt widokowy i nad naszymi glowami krazyly sepy i orly..Powrot byl dosc goracy i meczacy, ale jako nagorda czekala na nas kapiel w malym jeziorku, od ktrorego wziela nazwe miejscowosc Agua Blanca. Jeziorko ma wode ze spora zawartoscia siarki i podobno maseczki z glinki z jego dna dzialaja cuda na cere...
I o ile wczoraj o dziwo pogoda byla ladna i bylo sporo slonca, dzis niestety znowu chmury i mzawka, ale nie przeszkodzilo nam to by obejrzec slynne plaze Los Frailes.