Po szczesliwym znalezieniu taniego i bardzo wypasnego noclegu (ok.30 zl za 2 ososby) w chinskim hostelu Guang Zhou, ruszylismy sprawdzic jak to widac slynne rysunki naziemne z Nasca (geoglify) z wiezy obserwacyjnej polozonej kolo drogi Panamerykanskiej. Slyszelismy juz wiele historii o rysunkach, o tym ze nie warto leciec nad nimi samolotem, lub ze wlasnie warto, bo z wiezy slabo widac..Nie spotkalismy jednak osoby, ktora by i widziala je i z wiezy i leciala samolotem, wiec postanowilismy sprawdzic samemu...Do wiezy pojechalismy razem, a do lotu zostalam oddelegowana ja (tzn.sama sie oddelegowalam..), jakos ze mam mocniejszy zoladek i lepiej znosze roznego rodzaju przeciazenia transportowe.
Tak wiec z wiezy widac dwa rysunki, tzw. rece (lub zabe albo ptaka) oraz drzewo (slabiej). Widac je pod pewnym katem i drzewo nie w pelni. Ogolnie mozna powiedziec,ze COS widac, poza tym jest to jednak blizej i mozna sobie lepiej wyobrazic, jak cienkie sa same linie (ok 15-30 cm).
Samolot zalatwic mozna prawie w kazdym hotelu i wielu biurach na miescie, aczkolwiek jak my zalatwialismy to byla niedziela i wiekszosc z nich byla zamknieta..Ze wzgledu na dwa wypadki (rok temu zginelo 5 ludzi, 5 miesiecy temu 7 osob..) zaostrzono bardzo przepisy i wymieniono wiele samolotow, co spowodowalo, ze jest teraz o wiele mniej firm i ceny sa bardziej stabilne. Mozna latac w trzech rodzajach samolotow, od 12-osobowych do 4-5 osobowych (Cesnach). Ceny sie wahaja od 220 do 250 zl za lot.
Ja wykupilam lot w NazcaTrails polecanej przez przewodnik, w 5 osobowym samolocie za 220 zl plus 20 zl podatku lotniskowego na godzine 10 rano.
Trzeba przyznac ze bylo to wszystko bardzo profesjonalnie zorganizowane.
Bylo dwoch pilotow, glowny pilot rozdal nam mapki rysunkow i opowiedzial cala trase lotu. Lecialam z dwojka Niemcow i Japonczykow z naszego hotelu. W trakcie lotu drugi pilot caly czas nam pokazywal i mowil, gdzie sa rysunki (bo czasem trzeba bylo sie trozke wysilic by je znalezc wsrod masy innych linnii i sladow na ziemi).Prawie przy kazdym rysunku robilismy kolko, tak by kazdy mogl zobaczyc rysunki i zrobic im zdjecia po swojej stronie samolotu. Niestety powodowalo to totalne przekrecenie sie zoladka, ktory coraz to bardziej podchodzil mi do gardla..Od polowy rysunkow juz z nicierpliwoscia patrzylam, czy jeszcze dlugo..Ale stanowczo bylo warto!!! Rysunki zupelnie inaczej widac, i jest to na prwde niesamowite,ze ludzie je zrobili ponad 2000 lat temu..(choc Marcin ma teorie, ze jednak bylo to w latach 50tych XX wieku..by odciazyc od turystow Machu Picchu, hehehe).
Poza tym szyby byly czyste (wbrew pogloskom ze nic przez nie nie widac..) i naprawde widac wszystkie rysunki i spokojnie mozna im robic zdjecia.
Wiec ja uwazam ze warto zarowno pojechac na wieze jak i poleciec samolotem, choc TRZEBA miec mocny zoladek (choc w samolocie byly torebki w razie malego pawia..).