I w ten sposob poznym wieczorem znalezlismy sie w Potosi, niegdys najbogatszym miescie Ameryki Lacinskiej oraz najwyzej polozonym miescie na swiecie (ok. 4070 m npm). Wysokosc czuc zwlaszcza wieczorem, kiedy temperatura spada do kilku stopni. W hotelach zazwyczaj nie ma ogrzewania, wiec temperature u nas w pokoju wynosila rano ok. 10 stopni (ale na szczescie mamy spiwory puchowe, wiec spalo sie zupelnie niezle).
Potosi nas zaskoczylo swoim pieknem i urokiem. Starowka jest wpisana na liste swiatowego dziedzictwa UNESCO i nie dziwne, bo waskie, czasem strome uliczki z kolorowymi domkami wygladaja przecudnie i kryja bardzo bogata historie. Jest mniej turystow niz w Cuzco, choc ludzi, a zwlaszcza mlozdiezy na ulicach jest czasem tak duzo, ze trudno sie przecisnac.. Za to na glownym placu zycie plynie leniwie - ludzie przesiaduja na lawkach jedzac tony galaretki, sprzedawanej przez ulicznych handlarzy, karmiac golebie i grzejac sie na sloncu…My dzien spedzilismy rownie leniwie na walesaniu sie po uliczkach i robieniu tysiacy zdjec..
Wieczorem wybieramy sie za to do kina, a jutro do slawnej kopalni srebra, ktora przyniosla swietnosc miastu.