Geoblog.pl    Stanekislomka    Podróże    Ameryka Południowa    Koka, spirytus, papierosy i dynamit w kopalni srebra
Zwiń mapę
2010
06
wrz

Koka, spirytus, papierosy i dynamit w kopalni srebra

 
Boliwia
Boliwia, Potosí
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 15593 km
 
Wycieczka do kopalni srebra w gorze Cerro Rico jest stanowczo czyms czego nie mozna ominac bedac w Potosí.. Na poczatku dostajemy bardzo szykowne ciuszki ochronne, kaloszki, kaski i wypasione czolowki z bateriami przyczepianymi do paska..Nastepnie jedziemy na specjalny targ dla gornikow, gdzie gornicy zaopatruja sie w najwazniejsze dla nich towary, czyli:
1) liscie koki (zuja je praktycznie caly czas, wypychajac sobie nimi policzki, zastepuja im jedzenie i stanowia pewnego rodzaju filtr, gdyz wiekszosc z nich nie nosi maseczek ochronnych) 2) katalizatory do koki (by miec wiekszego kopa do pracy) 3) 96%-owy alkohol z trzciny cukrowej, sprzedawany w malych plastikowych buteleczkach (na rozluznienie, zazwyczaj mieszaja go z sokami owocowymi w proporcji ok. 1:1) 4) papierosy (najlepiej lokalne, recznie skrecane, bez filtra) 5) dynamit, lonty i zaplony (skladniki do wlasnorecznego zrobienia TNT moze kupic kazdy, niczym jablka na targu..). Poza tym oczywiscie mozna tam kupic piwo, liny i inne pierdoly, ale te 5 wymienionych powyzej to podstawa. Jako ze nasza wizyta ma miec takze charakter socjalny, kupujemy jako podarki dla gornikow po zestawie koka+katalizator+papierosy+alkohol+sok oraz jeden zestaw dynamitowy, majac nadzieje, ze uda nam sie namowic gornikow na mala wybuchowa demonstacje…
W busiku poznajemy dwojke szalonych Szkotow i Boliwijke, mieszkajaca w Brazylii – Sheila. We trojke z Sheila jestesmy w grupie z hiszpanskojezycznym przewodnikiem Juanem. Po wejsciu do waskiego korytarza od razu rozumiemy po co nam byly kalosze i ochronne ciuszki – korytarze sa niskie i waskie, idziemy czasem po kostki w wodzie, a czasem woda kapie z gory. Zaglebiamy sie w istny labirynt tunelow, Juan co kakis czas nawoluje swoich znajomych gornikow. Kopalnia funkcjonuje teraz na zasadzie kilkudziesieciu spoldzielni, ktore udostepniaja gornikom swoj obszar gory. Kazdy doswiadczony gornik wiec pracuje na wlasnym terenie, i do pomocy zatrudnia mlodszych gornikow. Wydobywaja oni skale bogata w srebro i cynk, a takze piryt i miedz. Robia to przy pomocy dynamitu i prawie ze sredniowiecznych metod kilofu, lin z workami i taczek. My bylismy na terenie gornika Simona, ktory zatrudnial do pomocy jeszcze 3 innych mlodych chlopakow. Po drodze obowiazkowym przystankiem jest figura bozka kopalni El Tio, ktory zostal wprowadzony przez Hiszpanow, by zmobilizowac Indian do pracy w kopalni. Na poczatku bali sie oni jego wizerunku diabla, ale po jakims czasie zaczeli go czcic i skladac mu ofiary z dziewic (??), koki, alkoholu i papierosow. My tez skladamy ofiary z tego co przynieslismy i na koniec kazdy pije po lyczku spirytusu, oczywiscie za zdrowie gornikow! Potem spotykamy gornikow Simona i Oskara, dochodzi anglojezcyzna grupa i robi sie mala kopalniana nasiadowa… Oskar miesza alkohol z sokiem i puszcza w obieg. Rozmawiamy o pracy w kopalni, zdrowiu gornikow, polityce. Po jakims czasie Simon przygotowuje dynamit i ze zgroza patrze jak chlopaki robia sobie zdjecia z dynamitem z zapalonym lontem w ustach niczym cygarem…Cale szczescie lont pali sie konkretna ilosc czasu wiec na spokojne zdazaja odejsc z nim na bezpieczna odleglosc…Mimo ze czekamy na wybuch, jego odglos i lekki podmuch na zaskakuje i podskakujemy z wrazenia. Wow! Szkocí sie rozkrecili i poprosili o kolejna demonstracje..Kolejny wybuch nas znowu zaskakuje..W koncu jestesmy juz wszyscy calkiem podpici i trzeba konczyc imprezke..Jak oni moga pracowac po takim mocnym trunku!
Po wyjciu z kopalni idziemy razem ze Szkotami i Sheila na pysznego argentynskiego steka (mmmniam! Juz nie mozemy sie doczekac Argentyny!), po czym spotykamy naszych przewodnikow na miescie..wlasciwie chcielismy jechac na gorace zrodla, ale przewodnicy nas namawiaja na piwo..tak tez idziemy z nimi do lokalnego pubu, gdzie jestesmy jedynymi gringosami (bialymi) i wszyscy sie na nas gapia..Zamawiamy kolejne tanie piwa w litrowych butelkach, a Chasqi – drugi przewodnik, wznosi toast za toastem w zatrwazajacymi tempie wychylajac swoja szklanke i zachecajac do tego ssmego reszte grupy.. wszyscy faceci w barze sa juz calkiem pijani, niektorzy wrecz spia na stolikach - prawdziwa rzeznia.. Jeden chlopak podchodzi do Sheili i ja zaczepia, Juan wstaje i prawie zaczynaja sie przepychac..W koncu siadaja na swoje miejsca, ale potem jeszcze kilka razy sytuacja sie powtarza – najwyrazniej niewiele im potrzeba do bojki, choc cale szczescie udaje sie tego uniknac..My coraz teskniej patrzymy na drzwi i w koncu po malych zawodach tanecznych naszych Szkotow udaje nam sie wyjsc. Postanawiamy, ze mimo ze bylo calkiem milo i sympatycznie, to raczej wiecej tam nie wrocimy…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (14)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Mama
Mama - 2010-09-09 21:01
No ten odcinek był na pewno niebezpieczny: alkohol, dynamit i ten wieczorek, który mógł się skończyć naprawdę różnie. Unikajcie lepiej takich sytuacji. Bezpieczeństwo to podstawa!
 
Gorol
Gorol - 2012-10-17 19:34
Właśnie oglądałem reportaż z takiej górniczej imprezki na pro7. Super sprawa
 
 
zwiedzili 4% świata (8 państw)
Zasoby: 76 wpisów76 277 komentarzy277 952 zdjęcia952 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
09.06.2010 - 14.12.2010