Geoblog.pl    Stanekislomka    Podróże    Ameryka Południowa    Zagle bez wody?
Zwiń mapę
2010
23
wrz

Zagle bez wody?

 
Argentyna
Argentyna, Barreal
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 18621 km
 
Powiedzmy sobie szczerze - Barreal to swego rodzaju zadupie na koncu drogi. Ale za to jakie wspaniale! Jechalismy tu cala noc najpierw z Cordoby do San Juan, a potem 4 godzin przez pustynne gory iu wzgorza jednym z jedynych dwoch autobusow, ktore docieraja do Barreala. Miasteczko jest dosc dziwne - polozone w plaskiej dolinie, wokol polpustynnych terenow, z widocznymi po jednej stronie suchymi, kolorowymi wzgorzami Precordillery, a po drugiej stronie poteznymi, osniezonymi szczytami Andow. Widac stad szczyty pieciotysiecznikow wokol Ansilty, oraz slawny szczyt Mercedario - drugi co do wielkosci szczyt Ameryki Poludniowej o wysokosci 6770 m npm. Ale tym razem nie dla gor tu przyjechalismy taki kawal drogi. Otoz Barreal slynie z "Carrovelismo" lub "Windcars", czyli skrzyzowania wozka na kolkach z zaglowka. Sport ten mozna uprawiac tutaj na dnie dawnego wyschnietego jeziora, zwanego Pampa Leoncito. Ale w momencie jak tu przyjechalismy jeszcze nie bylismy pewni czy damy rade sprobowac tego dosc rzadkiego sportu. Najpierw trzeba bylo znalezc nocleg…Plan byl taki by nocowac na campingu. Nie bylismy tylko pewni czy bedzie otwarty – jest w koncu poczatek wiosny i do sezonu jeszcze z 2 miesiace. Barreal okazal sie miasteczkiem wyjatkowo rozlozystym, wiec na gminny camping dotarlismy dopiero po jakiejs polgodzinie. Cale szczescie byl otwarty! Jego teren byl calkiem duzy, w cieniu ogromnych, roznorodnych drzew, ze sporym basenem, sanitariatami, lampami, stolikami i grillami. Szkoda tylko, ze polowa terenu kempingu byl aktualnie zalana woda (to chyba bylo swego rodzaju podlewanie trawnikow..), basen bylo pusciutki, sanitariaty w dosc oplakanym stanie, a wiekszosc grillow i lamp byla zepsuta. Ale cena byla bardzo zachecajaca (ok. 4 zl za osobe), i mozna bylo znalezc COS dzialajacego i kawalek suchej trawy, wiec oczywiscie postanowilismy zostac. Dzieki takiej oszczednosci, postanowilismy zaszalec na “windcarach”!
I bylo warto! Razem z Don Toro – monopolista posiadajacym wozki, wyruszlismy jego uroczym prehistorycznym zoltym pick-upem w strone Pampy. Okazalo sie, ze mamy niezlego farta, bo predkosc wiatru dochodzila do 50 km/h – wiecej niz zazwyczaj (ok. 30 km/h) ale jednoczesnie jeszcze bezpiecznie by uprawiac carrovelismo. Pampa ma ok. 12 km dlugosci, a wozek sie rozpedzal chwilami do predkosci 50-60 km/h. To jest cos!!!! Po kilku przejazdach z Don Toro, moglismy sami poprowadzic wozek pod wodza Marcina, ktory oczywiscie od razu zalapal “z czym to sie je”. Po ok. 2 godzinach tak nas przewialo, ze sie w pelni nasycylismy wrazeniami. Dodatkowo mielismy Pampe z widokami na osniezone szczyty Mercedario prawie wylacznie dla siebie…
Wieczor spedzilismy na kempingu, smazac sobie jedzonko na grillu i dzielac sie nim z lokalnymi, sympatycznymi pieskami.
Dzis za to caly dzien chodzimy sobie po Barrealu i odkrywamy jego urocze alejki, wysadzane przepieknymi drzewami – srebrnymi, ogromnymi eukaliptusami, swiezozielonymi wierzbami placzacymi oraz bialymi topolami. Kolory drzew wraz z krystalicznym bleikitem nieba i suchymi wzgorzami oraz osniezonymi szczytami tworza naprawde urocze kompozycje. A do tego totalny i nienaruszony spokoj tego malego sennego miasteczka, w ktorym sklepy sa otwarte, jak sie zapuka, a bilety na jedyny autobus laczacy go z cywilizacja, kupuje sie na stacji benzynowej…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (7)
DODAJ KOMENTARZ
BPE
BPE - 2010-09-23 21:01
ale ekstra !!!
macie szczęście - taka przygoda:-))
 
Witek
Witek - 2010-09-24 13:43
czyms takim 50 km/h... zazdroszcze :-)
 
Mama
Mama - 2010-09-25 13:19
Fajna żaglóweczka i tyle pustego miejsa! Można sobie poszaleć.
 
Wowo
Wowo - 2010-09-25 19:16
No ale piwa za burtą się nie schłodzi... ;)
 
Malwina i Przemek
Malwina i Przemek - 2010-09-29 17:27
hej widzę, że super się bawicie. Oby tak dalej.
Pozdrawiamy z deszczowej Polski :)
 
yotanka
yotanka - 2010-09-29 17:34
witam witam po dość długim niebycie ( podobno byt jest a niebytu nie ma wg. filozofów..) na internecie.
Martin spóźnione: najlepszego! już młodszy nie będziesz:)
widzę wrażeń bez liku, tym cudem techniki na żaglu to i ja bym się przejechał.
miło zaskoczyło mnie to miasteczko "miami" chilijskie.
Pozdrawiamy was prosto z szanajcy:)
 
Stanekislomka
Stanekislomka - 2010-09-30 19:11
Dzieki dzieki, No wrazen byo troche przy tym sprzecie. Strasznie szybko sie rozpedzalo jak sportowy samochodzik z dobrym TSI :). Niestety nie nalezalo to do najtanszych przyjemnosci ale napewno bylo warto bo jest to jedno z niewielu takich miejsc to zeglowania po wyschnietym jeziorze z otaczajacymi gorami (6700 m). Pozdrawiamy i Piotrus co ty kochany wiesz o transcedentalnych bytach profesora Koska :)
 
 
zwiedzili 4% świata (8 państw)
Zasoby: 76 wpisów76 277 komentarzy277 952 zdjęcia952 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
09.06.2010 - 14.12.2010