Do Mendozy trafilismy niestety w sobote wieczorem. Oznaczalo to, ze glowny cel naszego przyjazdu, czyli wizyta w slynnych mendozanskich winnicach bedzie musiala poczekac do poniedzialku, gdyz w niedziele wszysciusienko jest zamkniete..Troche nas to zasmucilo, gdyz Mendoza okazala sie miastem niezbyt ciekawym dla osob, ktore nie maja zbyt wiele funduszy..Jednym slowem trzeba bylo przytrollic..Cala niedziele wiec krecilismy sie po zacienionych alejach i placach, czytajac przewodnik i planujac powoli pobyt w Patagonii..