Doliny Ziemi Ognistej sa krolestwem bobrow. Zostaly one wprowadzone w celu rozpoczecia hodowli futerkowej i oczywiscie sie rozprzestrzenily niekontrolowanie i opanowaly bagniste doliny gorskie w 100 procentach. Nie maja tutaj zadnych naturalnych drapieznikow (nie ma ani wilkow ani niedzwiedzi, a dla liswo sa za duze - potrafia wazyc nawet do 50 kg), a warunki przyrodnicze sa dla nich wprost idealne.
Wybralismy sie na krotka 2 dniowa wycieczke nad Lagune Esmeralda i mielismy okazje obserwowac i podziwiac efekty ich niesamowitej pracowitosci. I trzeba przyznac ze bylo to naprawde niesamowite! Praktycznie co kilkaset metrow napotykalismy kolejne imponujace tamy z zeremiami i z polaciami martwych lasow, ktore nie zniosly zalania albo zostaly powalone przez ostre zeby tych pracowitych gryzoni... Czasem mozna bylo zobaczyc stare wyschniete baseny, ktorych tamy zostaly przerwane. Wieczorem ok. 20 zasadzilismy sie przy najblizszej zeremi w celu obserwacji boberkow przy pracy..Niestety bobrow nie bylo widac..i spedzilismy prawie 2 godziny wpatrujac sie w obszar gdzie widzielismy najswiezsze nagryzienia. Smialismy sie, ze my tu sie patrzymy jak te glupki na wprost, a byc moze bobry nas zachodza od tylu..I juz mielismy sie poddac, kiedy nagle za soba uslyszelismy dziwny plusk! Ogladamy sie za siebie i oczywiscie na jeziorze za soba widzimy plywajaca glowke..Skubaniec zaszedl nas od tylu! Podeszlismy blizej i przez jakies kilkanascie minut przygladalismy sie bobrowi, ktory chyba poczul nasza obecnosc i teraz plywal w te i we wte co jakis czas gwaltownie nurkujac i walac ogonem o wode. Potem zobaczylismy kolejnego dalej, ale boberki niestety byly troszke niesmiale i w koncu gdzies znikly.
Nastepnego dnia poszlismy do schroniska Solar del Bosque polozonego w wiekszej dolinie, gdzie mielismy nadzieje spotkac wiecej bobrow. Ruch ten okazal sie strzalem w dziesiatke - mimo ze w poblizu nie plynela rzeka ani strumien, bobry opanowaly mokradla z zrodliskami i praktycznie otoczyly schronisko swoimi zbudowanymi stawami. Dodatkowo Miguel - chlopak opiekujacy sie schroniskiem i znajacy bardzo dobrze swoich sasiadow, oprowadzil nas wokol ich terenow i opowiedzial o ich zwyczajach. Na tym spacerze widzielismy dwie rodziny boberkowe i raz nawet widzielismy boberka poza woda (strasznie sie ucieszylismy bo tak to caly czas widzielismy je tylko w wodzie!). Ogolnie bylo naprawde fajnie, choc dosc trudno bylo robic zdjecia bo bylo ciemnawo (bo bobry w ciagu dnia spia, a wychodza pod wieczor). Poza tym Miguel pozniej nam opowiedzial przy piwie troche o psich zaprzegach, ktore sa dosc popularne tutaj i posmialismy sie nieco z argentynskich zwyczajow.